Carlos Amorales [Meksyk]

Dark Mirror / Ciemne lustro

lokalizacja: hala 49 a, stocznia

Poza pojedynczym przesłaniem, medium, czy nawet autorem: meksykański artysta, Carlos Amorales, widzi swoją artystyczną rolę w byciu reżyserem – „jak w kinie albo w teatrze” – służąc jako łącznik między aktorami, formami i ich wymianą. Zainspirowany żwawą naturą swojego ojczystego języka, gdzie „przesłanie zawsze ustępuje miejsca otwartej interpretacji”, Amorales – niczym Warhol – aktywnie gromadzi wspólnotę współpracowników, projektów i wizji. Wszyscy oni zebrani i zmieszani zostają w specjalnie dla nich przeznaczonym Liquid Archive (Płynnym archiwum) – obszernej bazie cyfrowych postaci, które artysta (i jego współ-artyści) wykorzystują w niezliczonych kombinacjach. Tematy zapoczątkowanego w 1999 roku Archiwum pochodzą z rysunków, fotografii, wspomnień, reklam i przyswojonych obrazów, które Amorales kształtuje w charakterystyczny dla siebie, plastyczny język wizualny. Odarte ze swojej specyficzności i kontekstu, hasła tego swobodnie płynącego leksykonu figur, zwierząt, maszyn i roślin łączy się w 21-wieczną mitologię opowiadaną językiem bieli, czerni i czerwieni. Poprzez video animacje, wydruki, obiekty i instalacje ten halucynacyjny bank obrazów stał się, słowami kuratora, Carlosa Basualdo: „wizualnym słownikiem przeznaczonym do wspólnego wykorzystania i reinterpretacji, z artystą w roli filtra krytycznego”. Historie, które po sobie następują poruszają się między dobrem i złem, spokojem i klęską, pięknem i makabrą, w miarę jak Liquid Archive rozlewa je w najciemniejsze zakątki naszej podświadomości.

To odbicie przyjmuje formę dwustronnej projekcji w Dark Mirror (Ciemne lustro). W tym kolaboracyjnym projekcie ekran, zamiast dzielić, staje się miejscem spotkania dwóch indywidualnych – choć połączonych – aplikacji Liquid Archive. Wcielając się w rolę reżysera, Amorales zlecił niemieckiemu grafikowi, André Pahlowi stworzenie animacji z wykorzystaniem obrazów zawartych w Archiwum. Meksykańskiemu kompozytorowi (i taperowi), José Maríi Serralde przypadło z kolei zadanie skomponowania muzyki opartej na postaciach Archiwum. Nie znając szczegółów pracy drugiego „tłumacza”, niema animacja Pahla ostatecznie uzyskała dźwięk i fortepianowe wykonanie Serralde’a po drugiej stronie tego symbiotycznego ekranu. W miarę jak te dwa czytania łączą się, skojarzeni ze sobą współpracownicy Amoralesa przywołują czasy wczesnego kina, w którym grany na żywo, „za ekranem” akompaniament napędzał poruszające się obrazy tworząc przestrzeń odbieraną za pomocą wielu zmysłów. Teatralny czar tej pracy potęguje snop światła przeszywający cienie – ujawniając serię nawiedzonych obrazów, w której tradycyjne symbole grzesznika (czaszki, wilki, pająki) spotykają współczesne wehikuły terroru (samoloty). Pod wyszczerbionymi smugami czerwieni i kaskadami kleistej czerni – gdzie bestie stają się ludźmi, a ludzie stają się bestiami – dwie ery terroru krwawią do wnętrza areny metamorfozy. Z każdą mieszaną kreaturą ucieleśniając nadprzyrodzony lot i retorykę strachu, samoloty zaczynają mnożyć się i zbierać w jednym miejscu – niosąc ze sobą opowieści heroizmu i tragedii z każdego miejsca na ziemi. W Dark Mirror spadają jak płatki śniegu, brzęczą jak pszczoły, tańczą z ptakami i przeszywają człowieka jak strzały św. Sebastiana.

Od tragicznych wypadków i działań terrorystycznych, po mechanizmy ekonomiczne i skrzydła globalizmu, te antropomorficzne samoloty – podobnie jak sama Stocznia Gdańska – przypominają nam, że to, co dał nam przemysł, przemysł może nam również odebrać. A przecież wszystko dzieje się w tym pustym, przypominającym hangar budynku, gdzie duchy statków (i szkutników) przeciągają się, kiedy „dzikie” odzyskuje swoje królestwo, kiedy kształtuje się ta nowa mutacja. Statek jest wiecznym podróżnikiem, nigdy nie stoi nieruchomo, nie pozostaje statyczny, poprzez cienie wysyłając nowe światło kontynuuje mutację. Z własnego – stoczni – płynnego archiwum postaci i ikon, nowe opowieści, zarówno ciemne jak i jasne, ukształtują się w mrocznym lustrze nieodgadnionej przyszłości.