Christian Jankowski [Niemcy]

Angels of Revenge / Anioły zemsty

lokalizacja: podwórze Muzeum Poczty Polskiej i Technikum Łączności, wejście przez bramę od strony Placu Obrońców Poczty Polskiej; wyjście przez bramę od strony ul. Podwale Staromiejskie

W rozmyślaniu o swojej roli jako producenta, „twórcy” i reżysera, niemiecki artysta Christian Jankowski prowadzi przebiegłe, ale szczere post-konceptualne praktyki czerpiące z badań etnograficznych, oddawania się produkcji multimedialnej i współpracy. Jego tematy krążą wokół ekonomii wiary i przemysłów doświadczenia – kupna i sprzedaży obietnicy lepszego życia, które zapewnić ma przygoda, przeżycie czegoś nieuchwytnego i postać idola. W tej dziedzinie Jankowski bada (i często obala) granice pomiędzy wysokim i niskim, rzeczywistością i fikcją, kupiectwem i komuną, artystą i nie-artystą. Z rozmywania granic między tą ostatnią parą Jankowski czerpie szczególną radość: przenosi ją w światy subkultur i konwencji, jak estetyczny kameleon i student socjologii. Uwikłany w to społeczne grupowanie, aktywnie poszukuje okazji dla koprodukcji angażując uczestników do wspólnie produkowanych, często improwizowanych projektów. Od psychologii telewizji, gospodarzy programów oferujących telezakupy i teksańskich „telewangelistów”, do magików, licytatorów i urzędników celnych, Jankowski oddaje się otwieraniu (i kwestionowaniu) modelu tworzenia sztuki w rozszerzonym, społecznym polu. Kolejne zapisy video, fotografie, obiekty i instalacje dokumentują idiosynkrazję tych interakcji, przenosząc się poza badanie i teorię, by celebrować nieprzewidywalność trwającego performansu. Wsłuchując się w jego wczesne studia muzyczne – i w dźwięki jego gitary w zespole rockowym z lat 80. – praca Jankowskiego wypływa z połączeń wzajemnych między nim a kontekstem, współtwórcami, publicznością. Ironiczne, żartobliwe i wnikliwe interwencje wyrażają trwałą zadumę nad rytuałami być może najdziwniejszej ze wszystkich subkultur: sztuki.

Anioły Zemsty są częścią większego cyklu prac znaczącego wyprawę Jankowskiego w świat filmowego gatunku horroru – uwydatniając filozofie i fantazje jego najbardziej żarliwych zwolenników. W tym teatrze groteski twórca specjalnie rozwleka linię między dramatem i dokumentem, pytając czy trauma horroru może spowodować prawdziwe katharsis. O to samo zapytać można w odniesieniu do niesławnego muru przylegającego do Muzeum Poczty Gdańskiej: upamiętniającego – niektórzy powiedzieliby mitologizującego – krótką, w odniesieniu do obszaru historii (i II wojny światowej) walkę małej polskiej armii obywatelskiej z nazistowskim natarciem. Ci, którzy przetrwali atak nie pozostali długo przy życiu: ustawionych haniebnie wzdłuż tej ściany rozstrzelano 5 października 1939 roku. Betonowe odlewy miejsc, gdzie ich palce dotykały zakrwawionych cegieł tworzą oszczędny, ale przejmujący pomnik duchów, które nawiedzają to podwórko. Legendy, które urosły z tej historii – według portalu Gdansk Life – osiągnęły rangę niemal biblijnych rozmiarów. Jednocześnie nacierający oddział SS został zdemonizowany w piekielnym stopniu nienawiści.

W paralelnym świecie, w którym horrory kształtują „ strefę wolną” od trwałych społecznych obyczajów, Jankowski zastanawia się ile wymyślonej agresji mogło, albo kiedykolwiek powinno przelać się do tak zwanej rzeczywistości. Obierając sobie za temat (i współpracowników) uczestników konkursu na najlepszy kostium, który odbył się w ramach konwencji Weekend of Horrors (Chicago, 2006), zapytał każdego z nich: „W jaki sposób zostałeś najbardziej skrzywdzony w życiu i jaka jest twoja fantazja o zemście na osobie odpowiedzialnej za to?” Ich odpowiedzi stały się scenariuszem tej niepokojącej eskapady, a sąsiednia sala konferencyjna planem filmowym. Idąc w dół ciemnego pasażu, każda z postaci podchodzi do kamery i recytuje swoją odpowiedź – gorączkowo kierując się prośbą Jankowskiego o wyobrażenie sobie najbardziej adekwatnej formy zapłaty za rzekomą krzywdę. Wilkołaki, zombi, hollywoodzcy nożownicy postępują w tej skundlonej przestrzeni wahającej się między naszminkowaną iluzją i potwornością rzeczywistości. W miarę jak artysta (jako zamiennik eks-przyjaciół, współlokatorów, małżonków etc.) jest zalewany przekleństwami i groźbami zemsty, obserwuje: „Ci ludzie znajdują się pod tak wielkim wpływem postaci z horrorów, że nigdy nie jesteś do końca pewien gdzie w ich opowieściach zaczynają się i kończą prawda oraz fikcja.” Ale właśnie w tym pomieszaniu – w inwazji, eskalacji i refleksji o dziwacznej, filmowej agresji w naszym świecie – obserwowanie ludzkiego zachowania staje się najbardziej uporczywą potrzebą. Czy to ohyda nazistowskiej agresji rodzi współczesny horror, czy to my sami wymyślamy i wprowadzamy w życie takie zła?